ŚLADAMI DEMOSTENESA
Co łączy Wergiliusza, Arystotelesa, Karola Darwina, Winstona Churchilla i Marylin Monroe? Jeśli dodać do tego towarzystwa Adama Michnika i Jurka Owsiaka, wszystko stanie się jasne: ludzi tych łączy jąkanie.
Badania statystyczne wykazują, że liczba jąkających się ludzi z roku na rok się zwiększa. Ta wada wymowy zdarza się częściej u chłopców, niż u dziewczynek. Jąkanie dotyka członków prawie wszystkich społeczności, nie spotyka się go tylko w jednym z plemion indiańskich oraz wśród mieszkańców północno-zachodniej Kanady.
Ludzie jąkający się uważają te wadę za swoją największą życiową tragedię, ciągłe stresy związane z niemożliwością płynnego mówienia doprowadzają ich do głębokich stanów depresyjnych. Najgorsze jest to, że jąkający się nie bardzo wiedzą, do kogo maja się zwrócić o pomoc. Niejednokrotnie dzwoniąc do różnych placówek służby zdrowia i oświaty, nie mogą się dowiedzieć, kto może im pomóc. Niewielu ludzi wie też, że jąkający się mogą korzystać z zasiłku pielęgnacyjnego wypłacanego przez ZUS, mężczyźni z ta wadą mogą być zwolnieni ze służby wojskowej, ponieważ jąkanie uznane jest za chorobę i jako takie ma swój numer statystyczny.
Jąkanie można leczyć, czego najlepszym przykładem jest najsłynniejszy z jąkających się Demostenes, który wkładając do ust kamyki ćwiczył płynność mówienia z takim zapałem, że został najsłynniejszym oratorem w starożytnej Grecji. Dzisiaj leczeniem wad wymowy zajmuje się logopedia, zaś specjalista od terapii usuwającej jąkanie to balbutologopeda.
– Istnieją różne teorie o pochodzeniu tej wady. Łączy się ja z mikrouszkodzeniami mózgu, z leworęcznością, zwłaszcza jeśli dziecko jest zmuszone do zmiany wybranej strony. Są też teorie mówiące o przyczynach społecznych, kiedy to dziecko, często z dziedzicznymi predyspozycjami do jąkania, rozwija się w środowisku patologicznym. Mu przyjmujemy, że przyczyną jest brak koordynacji pomiędzy układami: oddechowym, fonacyjnym i artykulacyjnym, biorącymi udział w procesie mówienia. Jak błyskawicznie musi odbywać się współpraca tych trzech układów niech świadczy fakt, że na przykład w języku angielskim średnio wypowiada się czternaście głosek w ciągu sekundy, nie licząc przerw – mówi dyplomowany logopeda Barbara Staszewska, współwłaścicielka prywatnego gabinetu logopedycznego w Pile.
– Trudno jest wyleczyć dorosłego człowieka z rerania czy seplenienia, jeśli taki sposób mówienia stał się nawykiem – dodaje jej koleżanka, dyplomowany logopeda Anna Żerko. – Jąkanie jest specyficzna wadą. Terapia stosowana przez nas pozwala zapanować nad nim nie tylko dzieciom w wieku szkolnym, ale również młodzieży i dorosłym.
Jeżeli małe dziecko zacina się, powtarza głoski lub sylaby, może to być związane z fazą rozwojową. 80 procent tych dzieci samoistnie wychodzi z jąkania, inne nie. Kłopot w tym, że nie można określić, w której grupie znajduje się dziecko, lepiej więc każde z jąkających się dzieci poddać wcześniejszej terapii.
Metoda stosowana przez obie panie została oparta o elementy terapii profesor Artutiunian i opracowana przez dyplomowanego logopedę Elżbietę Haponiuk z Gdańska. Polega ona na zsynchronizowaniu trzech układów biorących udział w procesie mówienia ze ściśle określonymi ruchami ręki. Podstawowa terapia trwa dwa tygodnie, w ciągu których ćwiczenia odbywają się codziennie przez 6 godzin. Potem spotkania odbywają się raz w miesiącu przez rok. W indywidualnych przypadkach terapia może się jednak przedłużyć.
– Bardzo ważne jest codzienne ćwiczenie. Wielkie znaczenie ma tutaj motywacja i zaangażowanie ćwiczącego. Jeden z pacjentów, z którym miałyśmy styczność, trzydziestoośmioletni mężczyzna, przed terapią nie mówił już nic, nawet do siebie. Z otoczeniem porozumiewał się tylko za pomocą pisma. Był strasznie spięty, występowały u niego silne bloki i tiki nerwowe. Po terapii mówił płynnie, ale zachłysną się sukcesem, przestał ćwiczyć i obecnie nastąpił nawrót jąkania w łagodniejszej formie. Są jednak ludzie, którzy po rocznej terapii nie jąkają się wcale – mówi Anna Żerko.
W opisywanej terapii, która odbywała się w grupach, występuje kilka różnych faz. Jedna z nich jest etap milczenia. Mato służyć wyciszeniu i zapomnieniu, jak się wcześniej mówiło.
– W stosowanej przez nas metodzie sporo jest psychoterapii, relaksu, nacisk kładziemy też na świadome napinanie i rozluźnianie mięśni. Dzieci w wieku szkolnym ćwiczą zawsze z rodzicami, a na początku pomaga im jeszcze psycholog. Właśnie kompletujemy grupę terapeutyczną, która rozpocznie zajęcia w sierpniu – kończy rozmowę Barbara Staszewska.
JACEK GAWROŃSKI