„Życie Podkarpackie”, 9 październik 2002

NIE MUSISZ SIĘ JĄKAĆ

Jąkanie, jeżeli nie jest zbyt silne, może stać się niewinnym, przydającym uroku znakiem rozpoznawczym. Dla jąkającego jest jednak zwykle źródłem kompleksów i zahamowań.

Według ostrożnych ocen specjalistów (dokładnych badań statystycznych się nie robi), na świecie jąka się około 40 mln ludzi, w Polsce zaś około 400 tys. Zaburzenie to zdecydowanie częściej dotyka mężczyzn niż kobiet. W jednakowym stopniu dotyczy ono natomiast mieszkańców miast i wsi.

Przyczyny jąkania nie są do końca znane, wiadomo natomiast, że jego korzenie tkwią w centralnym układzie nerwowym. Jąkający „potyka się” na jakimś dźwięku i ze wzmożoną siłą, czasem z widocznym grymasem na twarzy, próbuje te przeszkodę pokonać. Jąkanie występuje też zazwyczaj w jakiejś konkretnej sytuacji, w towarzystwie innych ludzi, dlatego jąkający potrafi zwykle płynnie mówić w samotności. Prawie nigdy nie jąka się też w czasie śpiewania czy mówienia tekstów wyuczonych na pamięć. Jąkanie bardzo często przybiera na sile z wiekiem, jest też bardzo trudne do całkowitego wyleczenia.

Terapia, która czyni cuda

Barbara Staszewska i Anna Żerko od ponad 3 lat prowadzą w Poznaniu specjalny program terapeutyczny dla osób jąkających się. Obie panie są dyplomowanymi logopedami. Podczas 14 dni trwania terapii pacjenci uczą się prawidłowo oddychać i opanowują podstawy „nowego mówienia”, które wspomagają ruchami palców jednej ręki. W terapii, jeżeli dotyczy ona osób nieletnich, obowiązkowo biorą udział rodzice lub opiekunowie. Te dwa tygodnie wspólnych zajęć potrafią zmienić najgorszego jąkałę w osobę mówiącą wprawdzie wolno, ale płynnie i z właściwą intonacją. A po roku, jak zapewniają panie terapeutki, tempo mówienia ulegnie przyspieszeniu, skończy się też konieczność „pomagania” sobie palcami.

– Gdybym tego nie doświadczył i nie zobaczył na własne oczy, to pewnie bym nie uwierzył- przyznaje Adam Król z Przemyśla. – O terapii dowiedzieliśmy się z żoną zupełnie przypadkowo, z artykułu w Przyjaciółce. Nasz Maciek ma dziesięć lat. Jąkać zaczął się, gdy miał cztery. Sześć lat wizyt u logopedy nie przyniosło u Maćka wymiernych rezultatów (poza opanowaniem wymowy głoski). Nie do końca wierzyliśmy w rewelacje opisane w Przyjaciółce, ale postanowiliśmy spróbować. To była ciężka praca, ale dała niezwykłe efekty – opowiada dalej. Na dowód pokazuje nagranie wideo. Pacjenci w dniu rozpoczęcia terapii i po jej zakończeniu. Nie potrafiący wydusić słowa i mówiący bez zająknienia.

Liczą się efekty

Od niedawna Anna Żerko i Barbara Staszewska mają swoją stronę w Internecie (www.jakanie.com.pl). Przedstawiają tam siebie, opisują terapię, umożliwiają kontakt. Jest też „księga gości”, gdzie każdy może się wypowiedzieć. A wypowiedzi są bardzo rożne. Od fantastycznych pochwał, po teksty przypominające „mieszanie z błotem”. Od podziękowań, po zarzuty o hochsztaplerstwo i pogoń za pieniędzmi.

– Nie znam dokładnie metody stosowanej w tej terapii. Z opisu i informacji, które są na stronie internetowej mogę stwierdzić, że nie jest to nic nowego. Sądzę, że kluczem do sukcesu jest intensywność pracy a pacjentem, połączona z odpowiednią motywacją i dużym zaangażowaniem najbliższych. Na takie warunki pracy w czasie trwania roku szkolnego i w toku codziennych zajęć najlepszy nawet logopeda nie może sobie pozwolić. Jeżeli opisywane efekty są trwałe, niewątpliwie należy pogratulować – mówi Renata Frankowska, logopeda w Poradni Psychologiczno – Pedagogicznej nr 2 w Przemyślu.

Facebook

Get the Facebook Likebox Slider Pro for WordPress